Terapia prowokatywna cz.5 |
Jak reagują pacjenci na pierwszej wizycie, kiedy Pan ich znieważa? Bo jest Pan wobec nich niegrzeczny, chyba Pan przyzna? Obraża ich Pan! Jakiś dziennikarz zadał ostatnio takie pytanie na warsztatach w Berlinie. - Jak się pani czuje, kiedy Frank tak panią znieważa podczas terapii przez bite pół godziny? - Znieważa? Jak to? - zapytała. Ja ich nie znieważam, tylko powtarzam to, co oni myślą o sobie przez wiele miesięcy i lat. To, co mówią im od lat: rodzina, nauczyciele, współpracownicy itd. I to, co oni wyobrażają sobie, że powiedzieliby im obcy ludzie, gdyby ich znali. To trzy główne źródła myśli o sobie i wszystkie są negatywne. Oni myślą o sobie tylko to, oni w tych myślach utknęli i nie ma siły, która by ich z niech wykopała. Jak zdarta płyta. Ja staram się interweniować i ja się z nimi zgadzam aż do granic absurdu. Pacjentka mówi: - Czasami sobie nie ufam. - Bo masz powody - odpowiadam. - Jesteś niedojrzała. Gdybym był tobą, też bym ci nie ufał! Ona się uśmiecha lekko i mówi: - Jeszcze czuję się trochę zdziecinniała... - To nie uczucie, to fakt! - krzyczę. Bo tu chodzi o to, żeby te myśli odkryć i je uzewnętrznić. Pacjenci się całe życie boją, że ludzie tak o nich myślą, bo oni tak o sobie myślą. Gdy wreszcie to usłyszą i zobaczą, że mimo to ja ich nie przekreślam, że się uśmiecham, że mam dla nich mimo wszystko życzliwość, przestają się bać. Już nie mają czego. Pacjentka, wychodząc z sesji, mówi: - Nikt mi tego nigdy nie powiedział. - Bo ludzie są trenowani, żeby kłamać takim jak ty. |