Terapia prowokatywna cz.6
Napisał Pan, że 90 proc. pacjentów kiedyś wraca.

Nie wiem.

Bo ktoś wreszcie zrozumiał, co myślą i czują, a nie atakował wspierającymi gadkami, które trafiają jak kulą w płot. Wreszcie wiedzą, że przy kimś mogą być sobą i nie ma ściemy, nic nie wisi w powietrzu. Mogą się ze mną pokłócić i ja się nie obrażę.

To, że obcy człowiek, terapeuta, się z nimi zgadza, powoduje zgrzyt w ich utrwalonej przez lata machinie mentalnej.

Dziennikarze i inni terapeuci się trzęsą - co, jeśli stanie się coś złego, jeśli się pogorszy itd. A co, jeśli stanie się coś wspaniałego? Czy jesteście otwarci na taką możliwość?

Czytałam w Pana książce o kobiecie, w której sukienkę wytarł Pan buty. To już było przegięcie.

Ona miała tendencje samobójcze. Była młoda, ładna i kompletnie bez życia. Akurat lał deszcz, kiedy przyszła na pierwszą sesję. Zapytałem ją, czy czuje się jak szmata. Przytaknęła. Wtedy z dobrotliwym uśmiechem na twarzy wytarłem buty w jej elegancką sukienkę. Siedziała właściwie obojętnie, tylko płaczliwym tonem poprosiła, żebym przestał. Ale przyszła na drugą sesję. Wtedy lekko ją kopnąłem. Na trzeciej sesji mi w końcu oddała.

To była jej droga wyjścia. Zamiast kierować agresję na siebie, skierowała ją przeciwko mnie. W końcu wyrzuciła złość skierowaną do męża, który ją zdradził i zostawił.
Terapia prowokatywna skupia się tylko na zachowaniu?

Tak, to bardzo behawiorystyczny nurt. Oparty na emocjach, postawach i schematach.

A traumy, motywacje, dzieciństwo, nieświadomość?

Ja mówię tak: jeśli coś jest źle, jest źle teraz. Nie 30 lat temu. A 'nieświadomości' nie sposób udowodnić ani wyjaśnić. Jest nieużyteczna. Marzeniem terapeuty jest zobaczyć poprawę - w zachowaniu, w stanach emocjonalnych. Widzieć ludzi wychodzących ze szpitala. Nawet rząd, który finansuje szpitale, i sami pacjenci chcą widzieć to samo. Poprawę!

Metodą prowokatywną można leczyć każde zaburzenie i chorobę?

Tak. Niektórzy terapeuci wierzą, że podejście behawioralne to tylko łatanie chorej psychiki. Ale dlaczego leczymy duchy, skoro przychodzą do nas ludzie. Dlaczego psychoterapia porusza się po literackim opisie i abstrakcji, jak nieświadomość, skoro są o wiele prostsze, często przyziemne wytłumaczenia stanu pacjenta. Lepiej skupić się na zachowaniu, niż wmawiać pacjentowi motywy, postawy, kompleksy, czy to ojciec jest winny, czy ciotka.

Kiedy zastanawiamy się, która szkoła terapii ma rację, trzeba spojrzeć, kto ma efekty. Podoba mi się taka definicja: psychoterapia jest tym, co działa.



  PRZEJDŹ NA FORUM